niedziela, 24 sierpnia 2014

39. Cairo - Egipt

24 sierpnia

Ku mojemu zaskoczeniu Kair mnie zaciekawił. Jasne, są momenty, że panujący tu zgiełk i ogólna kakofonia staje się męcząca. Poza tym jednak, coś w sobie ma. Są momenty, że boczne uliczki ze swoimi kafejkami z shisha przypominają mi klimatem Istambuł. Ciekawe.

Dzisiaj wracam do Aswan. Prawie, bo jednak pozostałem z niedosytem Luxoru. Chyba jednak nie chciałem ryzykować jazdy nocnym pociągiem na stojąco w toalecie, więc z samego rana wyskoczyłem po bilet na autobus do Cairo Gateway (Dworzec Autobusowy). 

Coś się działo na mieście od samego rana. Zaczęło się zagęszczać od policji i wojska. Głównymi ulicami toczyły się wozy opancerzone, a żołnierze trzymali palce na spustach karabinów maszynowych. Następna rewolucja? Podobno były na dziś zapowiadane protesty bezrobotnych i ubogich. Do końca nie mam pewności, ale było jednak spokojnie.

Z kupionymi biletami byłem już bardziej wyluzowany. Eksploracja Cairo mogła wrócić na właściwe tory i wyruszyłem do Muzeum Egipskiego. Jednak Kair to nie prowincja. Można to odczuć po tym jak wiele osób chce się zaprzyjaźnić z turystą.

- ''Hello, were are you from''?

- ''Poland''.

- ''Oooo. Bolanda. Jak szię masz?''

- ''A tu jest sklep mojej rodziny. Papirus ooorygiinallny oczywiście. Nie? A co potrzebujesz, ja załatwię''.

I tak w kółko. Humor mi wraca jak tylko trafię do budki z Mango Juise. Mam taką ulubioną na końcu Mohammed Farid. Chłopaki serwują w najczystszej postaci zmiksowane mango bez dodatku wody, czy cukru. Sam sok, gęsty i zimny, prosto z lodówki.

Muzeum Egipskie rzeczywiście robi wrażenie. Tylko jak zwykle, kamera i photo nie można i zapraszamy do depozytu. Dobrze, że jednak mam telefon sprawny. Wyjść tak bez foty? To się nie godzi!

Najważniejszy eksponat to oczywiście złota maska Tutanchamona. Polowałem na jakąś partyzancką fotę, ale niestety obstawa była zbyt szczelna. Muzeum to spory zbiór... No właśnie. Mam znowu to samo w głowie. Zbiór tego, co po części wydobyto z grobowców. Czyli zbiory należą do zmarłych. Z drugiej jednak strony. Tam mogłyby ulec dewastacji i być może nie byłyby dostępne do obejrzenia dla wszystkich. Sam nie wiem. Więcej o muzeum...net. 

Moją uwagę zwrócił natomiast eksponat w tle muzeum. Spalony blok mieszkalny. Widać, że jest już nie do użytku. Cały osmolony od sadzy i dymu, sam beton bez jednego okna. Przygnębiające. Pomnik rewolucji?

I tak się przetaczałem przez kakofoniczny Kair. Mimo wszystko jakaś energia w tym mieście jest. Tylko te temperatury zabijają. Jak to możliwe, że z uszu wydobywają mi się krople potu? Czy może to być związane z temperaturą 45st.C i zagęszczonym powietrzem?

Obiecałem chłopakom z Freedom Hostel, ze ich zarekomenduję. To właśnie to robię freedomcairohostel.com



''Muzeum Egipskie'' od frontu. Niestety zabrali mi aparat i kamerę do depozytu. Nie można robić zdjęć w środku.

O telefonie nie było mowy. Kilka fotek udało mi się jednak pstryknąć.

 Z tylu muzeum pozostałości rewolucji. Zostanie, jako eksponat?
Tu mi się fan motocykla trafił...



















Mango...nie mogłem się oprzeć pokusie...
 I jeszcze taki uliczny food...



















P.S. Info od Kamala. Prom z motkami wypłynął właśnie. Oczekiwany jest we wtorek do południa. Mam nadzieję, że we środę wyjadę.
Dzisiaj o 9 p.m. wskakuję do nocnego autobusu i wracam do Aswan. Prawie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz