niedziela, 3 sierpnia 2014

18. Burundi - w trosce o dupę el Presidento

03 sierpnia

Burundi to mały kraj. Do przejechania mieliśmy jakieś 250km do granicy. Spokojnie zatem. Najpierw śniadanie. Omlet. A co, zaszalejemy. Obsługa chyba też była z tych ''na spokojnie''. Czekamy, pytamy, prosimy i nic. Wstaliśmy, więc i ruszyliśmy do motków. W powietrzu zawirowało, a zjednoczone siły kosmosu sprawiły, że właśnie nasz omlet wylądował na stole. Tak to Wy tego kraju nie zbudujecie. I rzeczywiście zastój jakiś tu panuje. Drogi pobudowane już dość dawno teraz powoli idą w ruinę. Dziura pogania dziurę i za kilkanaście lat będzie tu niezły off resztkami asfaltu.



Ciasno na drogach. Szczególnie w mijanych miasteczkach. Piesi spacerują sobie beztrosko w tylko im wiadomym kierunku, rowerzyści ćwiczą węże na swych sprzętach. Z niewiadomego mi powodu, każdą wolną powierzchnię zajmują tłocznie ludzie, jakby przyszli na targ z dobrami, które nagle mogą odmienić ich życie. Głowa przy głowie. I ''łapka w górę''. Tak jest na fejsie? Mam rekord świata chyba. Ludzie masowo nas pozdrawiają. Zero agresji. 



Pomykaliśmy sobie wzdłuż jeziora Tanganika i warto byłoby tu przystanąć. Tylko ten czas. Wjechaliśmy w góry i winkle, winkle, winkle. Fajne ćwiczenie połączone z pięknymi widokami. Mijamy zielone lasy palmowe. Czy tak widziałem Afri? Raczej nie. Tylko piach a tu..?




I tak sobie jedziemy, aż w pewnym momencie halt. Co jest? Ano el Pesidento Burundi będzie przejeżdżał za moment, więc proletariat i inna biała hołota z drogi. I rzeczywiście po chwili przemknęły obok nas wozy zbrojnych, a potem trzy białe toyoty. Jak tam dziury Panie el Presidento? Dupa nie odpada?



Jakoś przeprawiliśmy się przez granicę i już byliśmy w...Europie? Jak to tak? Zaskoczenie. Rwanda w porównaniu do Burundi to przeskok w czasie i przestrzeni jednocześnie. Czysto, drogi bez dziur, ludzie jacyś tacy bardziej przytomni i nawet pojawiły się bloki mieszkalne, których chyba od Cape nie widziałem.

Kolacja: bolonese i kiełbasa. Takie afrykańskie...




Do Kigali pozostało jakieś 140km. Tutsi i Hutu? Jedno z największych ludobójstw w historii. Jutro zamierzamy obejrzeć miejsca pamięci tego pogromu. Brrr. Coś czytałem na ten temat i opisywane zdarzenia były przerażające. Zobaczymy jutro. 

Najechane 400km

Nyaza Lac - Kigali

Temperatura do 28C


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz