poniedziałek, 18 sierpnia 2014

33. Wakacje w Wadi Halfa


18 sierpnia

''Tydzień. Tyle czekamy'' - usłyszałem od napotkanych w hotelu Basków. Niezła przeprawa na początku ich podróży. A to tylko część ich ''przygód''. Początek to zmagania z egipską administracją. Ekipa złożona z 2 Basków, Brytola i Rosjanki wyruszyła do Afryki promem z Turcji, żeby przypadkiem nie wplątać się w wojnę domową w Syrii. I tu się zaczęło. Port Said. Papiery, pozwolenia, dokumenty, cała niełatwa przeprawa. Tylko, że to jeszcze można jakoś przejść siłą woli i determinacją. Natomiast serwisy ''dodatkowo płatne'', a nazywając rzecz po imieniu łapownictwo i korupcja są kosmiczne. Wjazd samochodu z białym człowiekiem jest traktowany jak przyjazd bankomatu na kołach. Szczegółów nie znam. Wiem tylko, że zmaganie się z egipskim aparatem biurokratycznym uszczupliło budżet ekipy na 1400$. Masakryczny start podróży. 

My spotkaliśmy się w Wadi Halfa. Załoga przypłynęła tu promem pasażerskim z Aswan, a samochody i inne sprzęty są transportowane osobną barką. Najczęściej barka przypływa jeden dzień po promie pasażerskim. Niestety tym razem pech. Jeszcze jej nie ma i nikt nie wie kiedy będzie. Na twarzach ekipy widzę uśmiechy, ale mam wrażenie, że wszyscy chętnie ruszyliby dalej. Póki co są uziemieni. Chyba jednak pobyt w Wadi Halfa to nie są ich wymarzone wakacje.

Ciekawe jaki będzie nasz przypadek? Skoro barki nie ma, to jak popłyną nasze motocykle? Mamy zarezerwowane bilety na jutro (wtorek) i od strony formalnej wszystko jest ok. Tylko, że papiery papierami, a życie pisze swoje scenariusze.

Czekam na rozwój wydarzeń.

Póki co, miasteczko budzi się do życia wieczornego.

Zdjęcia słabej jakości, bo noc i tak trochę z partyzanta robione.

Nasz hotel. Kilka metrów za miasteczkiem.

Temp. 45st.C


 Ryba z gazety








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz