Sprawa robi się poważna. Wystartowaliśmy o 08.30, czyli
jak na nasze standardy wcześnie. Odpowiedzialność obywatelska na 6+. A może to
mój pressing na czas? Iran czeka. Do 04 lipca musimy się pojawić na granicy.
Z Kutaisi jest dość blisko do Gori. Zdjęcie z pomnikiem
Stalina? Czemu nie? Robimy wjazd do miasta. Szukamy, szukamy i nic. Zapytany
lokales szybko nas wyprostował. Pomnika już nie ma. Zostało tylko Muzeum
Stalina. Czytałem na forum, że jest słabe, ale skoro już tu jestem to można
spróbować.
Finalnie, jak dla mnie, całkiem good. Są tam przeróżne
eksponaty i pamiątki związane z jego ''twórczością''. Całkiem ciekawy jest też liczący
200 lat dom, w którym ten ''wielki człowiek'' wychowywał się i dorastał.
Chałupina jest dość uboga. Wódz z ojcem i matką mieszkali w pokoju o wielkości
może 16 m.kw. Nie dziwi, zatem, że później pragnął przestrzeni.
Ciekawy jest też wagon kolejowy, którym ''Wódz''
przemieszczał się po kraju. Waży 80 ton, bo jest opancerzony i zabezpieczony na
wypadek deszczu, gradu, wichury, kurzu i promieniowania ultrafioletowego oraz
przypadkowego strzału z armaty. W środku raczej skromny, ale ciekawy. Całość, wyposażenie, sprzęty, łóżka, fotele itp. są
przygotowane na raczej umiarkowanie rosłego człowieka. Nic, trzeba jechać
dalej. Ciekawe
ile wzrostu miał Stalin?
Kolejny przystanek to Mtscheta - Sweti Cchoweli
Cathedral. Droga jest spoko. Od Gori można gonić autostradą. Kiedy byłem tu dwa
lata wcześniej ze Smokiem to pomyślałem sobie: ''Może jeszcze kiedyś ty
wrócę''? I co? Wróciłem. Super! Lubię to miejsce. Katedra została wybudowana w
XI chyba wieku. W tych murach widać odciśnięte setki lat. W tym czasie w
kraju Słowian o nazwie Polska lub też ''Lachystan'' właśnie ścięto następne
drzewo na budowę siedliska. A cóż ja widzę? ''Turystyk'' i ''Cruiser''. Nasi tu
są?
W tym roku Gruzja dla mnie była krótka z dwóch powodów:
kłopoty w Abchazji i ciśnienie na wjazd do Iranu. Aczkolwiek widzę jak przez
dwa lata, od mojego pierwszego przyjazdu, kraj się zmienia. Kiedyś pachniało tu
jakąś egzotyką. Teraz większe miasta niczym nie różnią się od europejskich. W
centrum robi się drogo. Jest parcie na cięcie turystów z kasy. Kelner zaczyna
Cię olewać. Słabo! Prowincja jest jeszcze w miarę. Tam można spotkać gruzińską
duszę, ale w rejonach przygranicznych, takich jak np. Kazbegi
powstaje coraz mocniejsza baza nastawiona na turystów. Komercja i
macDonaldyzacja się rozszerza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz