poniedziałek, 15 lipca 2013

25. Bułgaria - koniec ramadanu


Z Gerede śmigaliśmy tureckimi autostradami. Pamiętam sprzed dwóch lat, że trzeba wykupić jakieś karty z impulsami, żeby po nich jeździć. Tylko, że nie było gdzie. Ok, może były takie miejsca, tylko ja nie zauważyłem. Walimy przez bramki nie zważając na sygnały alarmowe. Jak nas przytrzymają, to będziemy się tłumaczyć. Nic się nie działo. Zakładam, że motocykle jeżdżą za darmo i tej wersji będę się trzymał. Może kiedyś się dowiem jak to właściwie jest. Nieświadomość jest piękna. Trzeba przyznać, że tureckie autobany są wyśmienite. Trzy pasy non-stop, tylko to ograniczenie prędkości do 120 km/h jakoś tu nie pasuje.

Droga zaczęła się mocno zagęszczać kilkanaście kilometrów przed Istambułem. Coś tam wspomniałem chłopakom, że może warto u się zatrzymać na noc? „Koń” się im włączył. Trudno. Ja byłem tu z Mirkiem dwa lata temu. Mirek z Sylwią raz jeszcze i wiem, że można do tego miasta powracać i powracać.

W Turcji z tym całym ramadanem jest trochę dziwnie. Jak przy sklepie na "bezczela" jedliśmy bułę z pomidorem nic się nie działo, a na stacji benzynowej jeden młodzieniec robił jakieś dziwne uwagi do tego, że Paweł żuje gumę. Dziwne to. Obok była otwarta knajpa dla podróżnych i można było spokojnie coś zjeść.

Granica Turcja-Bułgaria poszła bezproblemowo. Bułgar tylko spojrzał na paszport i poszli! Tyle nas widzieli.

Witaj Europo! Koniec ramadanu. Można wypić piwo.

Zatrzymaliśmy się w miejscowości Haskovo. Nazwa kompletnie nie mi nie mówiła. Chłopakom zapewne też. Ot, następne prowincjonalne miasteczko. Ale kurcze następne fajne. Samo centrum jest raczej małe. Kilka uliczek odchodzących od głównego placu, na którym umieszczona jest fontanna i pomnik pewnie kogoś ważnego. Wszystko zadbane, czyste, Europa. Knajpy na najwyższym poziomie, a piwo po 4-5zł. Jest dobrze!

Poniedziałkowy wieczór wygląda dość smętnie. Jest pusto, nic się nie dzieje, jedyne co ożywia widok to tryskająca fontanna miejska. Z tego co mówili tubylcy piątek i sobota to dni, kiedy walą tutaj tłumy. Logiczne.

Jednak zmęczenie jazdą bierze górę. Kilka piw i idziemy grzecznie spać.

Gerede - Haskovo przejechane 650km



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz