piątek, 19 lipca 2013

29. Fak, fak, fak!!!



Rano. Jak tracking? Budapeszt? Co jest do faka? Nic się nie zmienia.


Bułgaria jest bardzo przyjemna, ale na mnie już czas! Bezsilność, brak wpływu, właśnie to poczułem. Nie ma chyba bardziej osłabiającego uczucia. Tak nie będzie. Trzeba zacząć działać. Zacząłem wydzwaniać do PL, do firmy kurierskiej. Informacje z infolinii jak zwykle nic nie wniosły. Może tyle, że dostałem dostęp do działu przesyłek międzynarodowych. Była 09.00 rano, więc oczywiście nikt nie odbierał. Korpo, najpierw kawa. Tam oczywiście też uzyskałem info takie jak sam widzę w systemie i może jeszcze trochę więcej. Mianowicie, że czas na przesyłkę drogą lądową to 4-5 dni robocze. Ja byłem przekonany, że 2-3 dni. Tylko jak to możliwe? Zacząłem odświetlać sobie przebieg zdarzeń i tak mi wychodzi, że każdy działał w dobrej wierze, a zabrakło precyzji.



Ja zadzwoniłem do mojego serwisu, powiedziałem, żeby przysłali kardan kurierem i nie powiedziałem, żeby sprawdzili najszybsze opcje. Zapytałem tylko, kiedy będzie. Usłyszałem, że tak za 3 dni. Oni też nie sprawdzili dokładnie jak to jest? Może zapytali kuriera, a ten chcąc być miły powiedział, że za 3 dni. A jak odbierał przesyłkę też pewnie nie zapytał „lądowa”, czy „lotnicza”? Poszło sobie. Matematyka wskazywała na to, że najprędzej na poniedziałek lub wtorek mogę mieć kardan (pięć dni roboczych – od środy do piątku, poniedziałek, wtorek). Czyli cały tydzień wyjęty. Bułgaria jest fajna, ale… Już czas najwyższy na mnie.



Nie odpuszczałem jednak. Zacząłem drążyć i uzyskałem numer o biura w Bułgarii. Wykombinowałem, że może za dnia przesyłka dotrze do Sofii. Jak by co to wsiądę w autobus, pojadę do sortowni i jakoś wydobędę kardan.



W południe. Jak tracking? Budapeszt? Nie!!! Sofia!!! Nadzieja odżyła. 

Skontaktowałem się z moimi wczorajszymi znajomymi z prośbą o pomoc w tłumaczeniu na bułgarski, jak już się dodzwonię. Zaczął się cały proces. Dużo tego było. Telefony do Polski, Bułgaria, różne miejsca. Ostatecznie padło jedno z najważniejszych pytań dnia: „Kto jest partnerem DPD w Bułgarii”? Zacząłem szukać i udało się. Była to firma „Speedy”. „Aha! Oni mają oddział tu, za rogiem”. Taki mały punkt przyjęć i odbioru paczek. Tak sobie pomyślałem, że znajdziemy tam telefony do centrali, kurierów i co tam jeszcze. Zaszliśmy tam i moi znajomi wyłuszczyli cały temat. Padło pytanie o numer listu przewozowego „Speedy”. Oczywiście brak. Mam tylko międzynarodowy. Z tego co Pani powiedziała zrozumiałem, że to za mało. Trochę to trwało, aż Pani wbiła mój numer do systemu. „Przesyłka do Hotelu Trakija, Rafal Mysiorek”? „Aha, to ja”. „Będzie jutro, w sobotę”. YES, YES, YES!!! Uratowany!



Z tego co widzę INFOLINIA, to tylko INFOLINIA. Przekazują te informacje, które widzą w systemie, to co sam wiem. Ale, żeby tak ktoś pomyślał i poszukał jakiegoś rozwiązania, czy coś podpowiedział? Bieda. A wystarczyło powiedzieć, że partnerem w Bułgarii jest „Speedy”, a gdyby jeszcze ktoś się zaangażował w poszukiwaniu jakiejś opcji rozwiązania całej sytuacji to już cud niebywały.



Patrząc wstecz, o wiele korzystniej by było gdybym zamówił przesyłkę do Iranu. My ruszyliśmy z Esfachan 12-go, a przesyłkę mogłem mieć na 13-go. Jeden, czy dwa dni tam niewiele by zmieniły. Mogliśmy zagospodarować czas zwiedzając Iran autobusem. Z drugiej strony, kto mógł przypuszczać, że kardan nie wytrzyma? Wszystko szło bardzo dobrze, aż do Bułgarii.



Nauka dla żuka jest.



Możliwe, że powyższy wątek nie jest specjalnie ekscytujący. Tak tylko sobie pomyślałem, że jeżeli będzie czytał to ktoś, kto planuje wyprawę to przed podjęciem decyzji o sposobie naprawy, warto sobie pewne rzeczy skalkulować pod kątem kosztów, czasu, gwarancji itd.



A wieczorem zadzwonił jeszcze telefon. Odezwał się mój nowy kumpel z baru Kirył z pytaniem: „Drinkniemy coś wieczorem”? Kurcze, nie za bardzo. Idę wcześnie spać, bo jutro mam nadzieję na sprawne opuszczenie Haskovo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz