Tak,
tak... Jestem udupiony po raz drugi, ponieważ motocykl "is dead".
Znowu to samo. Nie wytrzymał krzyżak na kardanie zrobiony w Iranie. Z samego rana
ruszyliśmy z miasta i dupa. Coś trzasnęło i byłem pewien, że to krzyżak. Całe
szczęście, że jestem w Europie w Bułgarii. Bliżej, taniej, nie mam ciśnienia
wizowego a karty kredytowe działają.
Razem z chłopakami zaciągnęliśmy moto do mechanika, którego polecał właściciel hotelu. Mistrz motocrossu - Stanislav Buchakow. W jego sklepie, na półkach, stoi cała kolekcja różnych pucharów i medali. Fajny, skromny człowiek.
Razem z chłopakami zaciągnęliśmy moto do mechanika, którego polecał właściciel hotelu. Mistrz motocrossu - Stanislav Buchakow. W jego sklepie, na półkach, stoi cała kolekcja różnych pucharów i medali. Fajny, skromny człowiek.
Pożegnałem się też z chłopakami. Nalegałem, żeby jechali dalej beze mnie. Zdecydowanie nic tu po nich. Mam ogarniętą sytuację.
Moto z mechanikiem rozebrałem motka w 30 minut. Obawiałem się, że kardan może nie wytrzymać na spawach, ale Mr.Remza pospawał go bardzo solidnie. Nie ustawił tylko w osi krzyżaków i to spowodowało połamanie się kielichów. Zadzwoniłem do Andrzeja w PL i ma przysłać mi odpowiednie części. Tyle. Muszę uzbroić się w cierpliwość.
Po ogarnięciu najważniejszych tematów ruszyłem na POM. Pomyślałem sobie, że może to już czas na jakąś przekąskę. Podpytałem lokalesów o jakąś knajpę z tutejszym jedzeniem i była taka. Lekko poza centrum, pieszo 8-10 minut. Zamówiłem coś, co okazało się mięsem z kurczaka zapiekanym z cebulą, pieczarkami i serem. Nie wiem, czy to rzeczywiście bułgarski specjał (raczej wątpię), ale trzeba przyznać, że było wyśmienite.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz