Tak jak wspomniałem w poprzednim poście, w okolicach północy wturlałem się do namiotu gdzieś w okolicach Budapesztu. Ustawiłem budzik na 05.00 rano i zasnąłem, choć nie był to spokojny sen. Przejeżdżające nieopodal samochody skutecznie przypominały o tym, gdzie nocuję.
Obudziłem się przed budzikiem i w śmig spakowałem graty i ruszyłem w dalszą drogę. Gdyby nie nierównomiernie pracujący silnik mógłbym powiedzieć, że jechało się całkiem przyjemnie. Granicę ze Słowacją minąłem gdzieś w okolicy 07 rano. Przejazd przez Słowację to lekko ponad 100km jazdy i trochę po 08 byłem w Polsce. Odczułem jednak dużą ulgę. Jeśli coś miałoby się stać z motkiem to zawsze inaczej działa się na miejscu.
Skracając całość, po przejechaniu 1730km, w okolicach 15.00, dojechałem do domu w okolicy Warszawy. Akurat była impreza urodzinowa u A... Zmieniłem śmierdzące co nieco ciuchy motocyklowe na coś umiarkowanie świeżego i z przyjemnością wychyliłem zimny browar.
Test twardej d*py zaliczony!
W jeździe 27h na motocyklu - przejechane 1730km
W jeździe 24h na motocyklu - przejechane 1510km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz