niedziela, 1 lipca 2012

9. Buchara czy Xiva - pojedynek na zabytki?


Dzień 9, 01.07:
Jak zwykle zrywamy się o 5 rano. Raz, żeby sprawnie dojechać tym razem do Buchary. Dwa, żeby zmniejszyć ilość jazdy z temperaturze ponad 40 stopni. Do przejechania 430km, więc na 11 powinniśmy być na miejscu. Plan jest prosty i łatwy do zrealizowania.

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

Ktoś kiedyś powiedział: ''Chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach''. Skąd wiedział? Teraz jest 13.00, a my ujechaliśmy może lekko ponad połowę trasy. Powód? Wjazd na odcinek ponad 100 km, który ktoś ośmielił się nazwać drogą.
Najpierw przejechało tędy stado czołgów (i to już znam z poprzedniego odcinka), potem droga została obrzucona granatami, a na koniec zostały odpalone miny przeciwpiechotne. Jazda wyglądała mniej więcej tak: dwa metry asfaltu, ''prawy ciąć'', tzn. ratuj się, minięcie dziury głębokości pół koła, ''test łosia'' na mniejszych wyrwach, prosty odcinek asfaltu, a tak naprawdę wystających ostrych kamieni, ostro po heblach przed dziurą, a właściwie rowem biegnącym w poprzek drogi, wjazd w rów i przetarcie podnóżków, jazda po kilku hopkach/nasypach  w jednym ciągu, wybicie motka w górę i lot z lądowaniem nurkującym na przednie koło, maszyna ledwo opanowana, skok adrenaliny, zmniejszenie szybkości, głębokie oddechy, lekkie przyspieszenie, ominięcie następnej dziury, drugiej, trzeciej, a czwartej już nie, bo nie ma jak, otarcie podnóżków, strata lusterka, było klejone wcześniej, od wibracji odpadło. I tak przez około 100 km.
Nie wiem jak moto znosi to wszystko. Na razie większych strat brak. 


fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek
Ja potrzebuję odpoczynku. Na szczęście po środku pustyni stoi bar (pierwszy bar, jakieś 160-180 km jadąc od Xiva), a w nim świeża ryba. Pustynia, świeża ryba? Właśnie, że tak. Dopiero teraz zauważyłem, że kilkadziesiąt metrów za barem jest jezioro. Niezłe jajo! Chłopaki przy barze mają mały, betonowy basen i w nim trzymają złowione ryby. Na powierzchni basenu widać przemieszczające się plastikowe butelki wskazujące miejsce, w którym są ryby. Co łączy ryby z plastikowymi butlami? Ano sznurek. Niezły patent.

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

Ryba pyszna. Nazwa dziwna - ''Zimnaja Gałowa''. Cokolwiek to znaczy. A Piotr, fachman od zwierzyny mówi, że to sum. Zrobiony świetnie. Pycha! A po sumie realizuję moją nową specjalizację, czyli drzemka 10-15 min. W PL w życiu bym tak nie potrafił, a tutaj przykładam głowę do czegokolwiek i zapadam w półsen. Po 15 min. jadę dalej z nową energią. Nie sądziłem, że takiego czegoś można się nauczyć.
Zatem ruszamy dalej. Na szczęście temperatura spadła z 45 do 41 stopni (nie ma tu błędu). Od razu czuję ulgę. Jak tylko robi się powyżej 36,6 to się chłodzę. Czyli zapinam wszystkie suwaki w kurtce i szybę od kasku też. Dziwne jakieś? Temperatura ciała jest niższa w tym momencie od temperatury powietrza (45!!!), zatem powietrze parzy. Do tego jeszcze ryzyko odwodnienia itd. Fajnie co?

W międzyczasie zabrakło nam jednak paliwa. Czasami ratunek można znaleźć w przydrożnych "kafe". Właściciele mają zawsze jakiś zapas na zbyciu.

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek
Generalnie jesteśmy już w Bucharze i nawadniam organizm. Już szóste piwo i nic. Leję jak w spróchniałą sosnę (ulubiony tekst Mirasa).


fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek
Pierwsze wrażenie z Buchary? E... tam. Japończycy. Nuda. Xiva, to jest to. Łazimy bez sensu. Do momentu, jak wszedłem w dyskusję z miejscowym lokalesem. ''Czietyrie tankisty i sabaka ja znaju''. Będzie dobrze. Żarty, żarty, śmiech i już prowadzi nas bocznymi uliczkami do miejsc mniej uczęszczanych przez turystów. Uliczki Buchary może nie są wzorem idealnie płaskich powierzchni, ale czystość pierwsza klasa. Żadnych niespodziewanych zapachów czy czegoś tam. Rewelacja! Piękne miejsca. Zaczyna mi się tu podobać coraz bardziej.
  
fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

Wieczorem jeszcze delikatny POM i wracałem po aparat i kamerę. W restauracji, przy stawie impra. DJ coś tam zapodaje po swojemu, a towarzystwo bawi się w najlepsze. Takiego układu kroków nie widziałem. Muza przyśpiesza z taktu ma takt, a garstka ludzi wpada w ostry dance. Tu jest przecież islam. Jakoś nie widzę kobiet ''nin-ja''. Wręcz są śmielsze niż faceci. Do tego okoliczności przyrody są super. Podświetlane fontanny, światła robią fajowy klimat.

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

Dzisiaj finał Euro 2012. Jestem gotów! ''Polska, biało-czer...!!!''. Oj, sorki! Zapędziłem się trochę. Ale i tak będę oglądał.
Przejechane 430 km
Xiva - Buchara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz