sobota, 7 lipca 2012

15. Jeszcze Afganistan i powrót do Tadżykistanu


Dzień 15, 07.07
Wracam na granicę. Pobyt może krótki, ale to, co chciałem zobaczyć zobaczyłem, czego chciałem doświadczyć doświadczyłem i jest ok. Mam taką refleksję, że Afgan to miejsce dla ludzi szukających realnego odosobnienia. Nic wokół się nie dzieje. Pogadać nie ma z kim. Piwa wypić nie można. A dookoła piękna panorama. Nic tylko chłonąć. Można się tu autentycznie wyłączyć i stracić kontakt ze światem. Wracam sobie na spokojnie i w zasadzie skupiam się tylko na widokach i fotkach. Co chwila staję sobie na wzgórzu, by podziwiać połączenie szumiącego w dole Panj, rozległej doliny z zielonymi poletkami uprawianymi przez lokalesów i otaczających wszystko gór. Do tego błękitne niebo. Ot taki landszaft. Ech, minęło trochę czasu zanim ruszyłem dalej. 

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek


fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek
fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek


Na granicy totalny luz. Witają mnie jak ziomala. Nie wchodzę nawet do budki afgańskiej. Daję tylko paszport i już. Gadamy sobie na tematy marynistyczne i tyle. Po chwili jadę dalej. Na tadżyckiej stronie też luz. Podstawowe formalności i nikt nawet nie dotyka bagaży. Coś tam między sobą gaworzą i zrozumiałem tylko ''miłyj cziełowiek''. Czyżby to o mnie?
Za moment jestem już w Iskhalshim tadżyckim. Mam więcej czasu, więc robię trochę porządków z motkiem, ubraniami, ale najważniejsze to zakup nowych kart pamięci do dwóch kamer. Wszystko się pokończyło. Idę więc na POM, a po drodze mijam grupę policjantów. Przypomniał mi się tekst chyba Dezertera. ''Zapytaj policjanta, on ci prawdę powie''. No to pytam. A jeden z nich mówi, że mnie oprowadzi po wszystkich miejscach, gdzie taka karta może być. Trwało to trochę i coś nawet kupiłem. Pożegnaliśmy się i tyle. Pokręciłem się jeszcze i wracam. Policjanci stoją gdzie stali. Jak już się z nimi zrównałem to oczywiście przybiliśmy piątkę, ''i kak Rafael, normalna?''. Mam nowych kumpli. Gościnny i towarzyski ten naród.

Na chłopaków się jednak nie doczekałem. Dostałem SMS, że chcą jechać dalej M41 bez zjazdu do Iskhakshim. Trudno i szkoda. Mój następny kumpel-lokales z Henis Guesthouse twierdzi, że właśnie teraz będą najlepsze widoki. Ale to już jutro.

Przejechane 60 km
Afganistan - Iskhkashim

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz