piątek, 13 lipca 2012

21. Kazachstan - statki na J.Aralskim


Dzień 21, 13.07

Nacieramy dalej do Aralska, żeby zobaczyć statki, które pozostały po tym jak na skutek działalności człowieka doszło do katastrofy ekologicznej. Rząd CCCP wykombinował, że rozwinie w okolicy, czyli głównie w  Uzbekistanie, plantacje bawełny i będzie nawadniał je z Morza Aralskiego. Plan zacny tylko, że w realizacji spowodowało to osuszenie większości akwenu. Dosłownie jakby ktoś wyciągnął korek z wanny. Tak powstała atrakcja turystyczna w postaci statków, które nie zdążyły w porę odpłynąć i osiadły na mieliźnie. Jedziemy zatem je obejrzeć. Można motkami, ale my zdecydowaliśmy się na wynajęcie Łaza, co też jest dodatkową atrakcją. Co prawda ja obstawiałem przy jeździe na motkach, lecz niestety zostałem przegłosowany 2 do 1.

Statki - namiary GPS N 46* 39,231' E 061* 11,168'

Jazda Łazem to osobna historia. Najgorsze było to, że zaczęło mnie mulić. Oczy mi lecą, głowa opada, a tu niespodzianka od Pana Kierowcy. Auto podskakuje na wybojach i walę czaszką w rurkę od dachu. Później już tylko trzymałem się obiema rękami, żeby dojechać w jednym kawałku.

Wreszcie jesteśmy. Widok nie jest oszałamiający. Było tu kiedyś 10-11 statków, a teraz zostały tylko trzy i to w stanie szczątkowym. Co można było pociąć i wywieźć już dawno zniknęło. Ale i tak jest fajnie. Koło jednego z wraków pasie się stado koni, a przy drugim widzę parę wielbłądów. Foty, foty i wracamy do Aralska. Teraz żałuję, że nie zajechałem nad J.Aralskie od strony Uzbekistanu.  Niestety nasze rzeczy jechały z nami. Zakończyły wyprawę w stanie masakrycznym. Wszystko w piachu. Kask też. Zajęło mi trochę czasu ogarnięcie wszystkiego. Cała przejażdżka trwała jakieś 3-4 godziny.
 
fot. Paweł Konieczny

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Piotr Wawrzyniak

fot. Rafał Mysiorek

fot. Piotr Wawrzyniak

I tu kończy się nasza wyprawa. Teraz pozostało tylko nawijanie kilometrów w drodze do domu. Za Aralskiem droga ma być już dobra, więc potencjalnie jest szansa na szybkie przemieszczanie się.

Jak to bywa w Azji. Miało być, a jest jak jest. Znowu trafiamy na objazdy. Szutry, piach, kamienie doły i temperatura 40 st. Trochę jestem już zmęczony. Jadę za Pawłem. Na chwilę znika mi z oczu za przejazdem przez drogę.

Orzesz, do faka!!! Kurzawa opadła. Jest ''figura'' i ''wysiadka''.

''Figura'' - kontrolowane, lecz częściej nie, zachowanie motocykla i jeźdźca znacznie odbiegające od normalnego toru jazdy.

''Wysiadka'' - zazwyczaj niezamierzone oddzielenie punktów stycznych pomiędzy jeźdźcem, a maszyną. Najczęściej spotykane po ''figurze''.    

Czyli skończyłem na: ''Jest ''figura'' i ''wysiadka''. Za wzniesieniem zobaczyłem tylko obłok kurzu i coś w rodzaju ''fesh, fesh''. Zdążyłem tylko pomyśleć: ''Tu się można nieźle wyp..., glebnąć. Ciekawe, czy Paweł...?''. Za moment wszystko było jasne. Kurz opadł, moto leży na boku, a Paweł właśnie się zbiera. Podbiegam, żeby mu pomóc się ogarnąć. Jeżdżą tędy też TIR-y. Jeśli w tej kurzawie zajechałby jakiś to przemieliłby pod kołami motka i nie wiadomo co, czy kogo jeszcze. Z pomocą lokalesów wypychamy GS-a na bok drogi i robimy oględziny. Paweł ok. W całości. Może trochę sponiewierany, ale trzyma się dzielnie. Szacujemy szkody. Zerwane lewe lusterko, wygięty pałąk trzymający szybę, lekkie otarcia, GS pali. Można jechać dalej. To był ostatni objazd na tej trasie. Pech.

Po całym zdarzeniu sam nabrałem pokory i trochę ostrożniej zacząłem jechać. Niestety niekoniecznie jest to dobre. Chodzi mi o sposób myślenia przy natarciu na przeszkodę (piach, gruz, dół i takie tam). Jeśli zacznę myśleć w stylu: ''Ojej, żebym się tylko nie przewrócił'', to jest to tylko kwestia czasu jak się wywrócę. Zbyt dużo asekuracji, odpuszczanie gazu itd. Jeśli się nastawię w stylu: ''Przeszkoda, do akcji, żeby jak najlepiej przez nią myknąć'', to ciało i umysł inaczej układają się do działania. Ogień ma być, a nie flaki!

Chyba załapałem ''syndrom konia'', czyli robota skończona, klapki na oczach i tylko do domu. Czujność spada, a zostało jeszcze 3500 km do przejechania.

Przejechane - 490 km
Jezioro Qamuslybass - krzaki 200 km przed Aqtobe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz