wtorek, 16 lipca 2013

26. Bułgaria – udupiony po raz drugi


Tak, tak... Jestem udupiony po raz drugi, ponieważ motocykl "is dead". Znowu to samo. Nie wytrzymał krzyżak na kardanie zrobiony w Iranie. Z samego rana ruszyliśmy z miasta i dupa. Coś trzasnęło i byłem pewien, że to krzyżak. Całe szczęście, że jestem w Europie w Bułgarii. Bliżej, taniej, nie mam ciśnienia wizowego a karty kredytowe działają.

Razem z chłopakami zaciągnęliśmy moto do mechanika, którego polecał właściciel hotelu. Mistrz motocrossu - Stanislav Buchakow. W jego sklepie, na półkach, stoi cała kolekcja różnych pucharów i medali. Fajny, skromny człowiek.


Pożegnałem się też z chłopakami. Nalegałem, żeby jechali dalej beze mnie. Zdecydowanie nic tu po nich. Mam ogarniętą sytuację. 

Moto z mechanikiem rozebrałem motka w 30 minut. Obawiałem się, że kardan może nie wytrzymać na spawach, ale Mr.Remza pospawał go bardzo solidnie. Nie ustawił tylko w osi krzyżaków i to spowodowało połamanie się kielichów. Zadzwoniłem do Andrzeja w PL i ma przysłać mi odpowiednie części. Tyle. Muszę uzbroić się w cierpliwość.


Po ogarnięciu najważniejszych tematów ruszyłem na POM. Pomyślałem sobie, że może to już czas na jakąś przekąskę. Podpytałem lokalesów o jakąś knajpę z tutejszym jedzeniem i była taka. Lekko poza centrum, pieszo 8-10 minut. Zamówiłem coś, co okazało się mięsem z kurczaka zapiekanym z cebulą, pieczarkami i serem. Nie wiem, czy to rzeczywiście bułgarski specjał (raczej wątpię), ale trzeba przyznać, że było wyśmienite.


Czekam na informację z PL odnośnie terminu przysłania części. 
 



































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz