piątek, 5 lipca 2013

15. Iran – poznajemy klimaty


07.00 pobudka. Akbar przygotował dla nas program zwiedzania miasta. Masakra, jak bardzo nie chciało mi się wstawać. Trudno. Przyjechało jeszcze dwóch kumpli Akbara i pojechaliśmy do pierwszego miejsca z listy. Był to punkt widokowy, góra za miastem z panoramą Tabriz. Można wjechać tam kolejką linową lub zrobić mały treck. Wybraliśmy...treck. Oj, jak mi z rana ciężko było. Do tego zaczęło dmuchać i było dość chłodno. Oczywiście wielu Irańczyków wybrało ten sam sposób na spędzenie wolnego czasu. Kobiety też były. Podkreślam często obecność kobiet, bo wyobrażenie o islamie i Iranie jest często takie, że są pozamykane w domach, a świat zewnętrzny jest wyłącznie dla mężczyzn. Widoki nawet ciekawe.

Pojechaliśmy dalej. Bazar. Bardzo liczyłem na to miejsce i niestety pech. Piątek, czyli dzień wolny w Iranie. Tylko kilka sklepów było otwartych. Najwięcej z modą damską. Taką kolorową, a nie tylko w czerni.

Został nam jeszcze do obejrzenia ''Błękitny Meczet''. Najbardziej właśnie na to czekałem. Widziałem kilka w Uzbekistanie - Samarkanda, Buchara. Poszliśmy go obejrzeć i.... rozczarowanie. Około 1770 roku w Tabriz było trzęsienie ziemi i z meczetu zostały resztki niebieskich mozaik. Całość jest odrestaurowana, ale niestety nie robi na mnie wrażenia. Później schodziliśmy jeszcze trochę miasta i tyle.

Podsumowując Tabriz nie zabija swoim urokiem. Gdyby nie nasi znajomi byłoby słabo. 












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz