sobota, 6 lipca 2013

16. Iran – eksploracja trwa



Dzisiaj wystartowaliśmy z samego rana do Esfachan. Podobno to taki irański Kraków. Oby mnie nie zawiódł.

Wystartowaliśmy o 07.00 rano. Temperatura była w sam raz do jazdy - 17-18 st. Oczywiście w Iranie są autostrady tylko, że na wjeździe zobaczyłem zakaz wjazdu dla motocykli. Dla naszych też? E, chyba nie. Wjeżdżamy. Podjechaliśmy do pierwszej bramki z poborem opłat, a tam gość macha ręką, żebym jechał dalej. Ok.? Usłyszałem jeszcze tylko ''Hello! Welcome to Iran'' i tyle. Po drodze minęliśmy kilka patroli policyjnych i nikt na nas nie reagował. Po jakimś czasie zajarzyłem o co w tym wszystkim chodzi. Prędkość minimalna na autostradzie to 70km/h. Tutaj nie ma motocykli z dużymi pojemnościami, a te małe mogą mieć kłopot z takimi prędkościami. Wszystko jasne.

Kilometrów nam ubywało, a temperatury przybywało. W pewnym momencie na wskaźniku pojawiło się 41 st.C. Jak się można schłodzić na motku? Pozapinać szczelnie wszelkie wloty powietrza. Sprawa jest prosta. Temperatura ciała to 36,6 st. na zewnątrz 41 st. zatem wymiana cieplna, fizyka itp.     

Wjechaliśmy na pustynię i dostaliśmy boczny wiatr. Musiałem być bardzo czujny, żeby przypadkiem przy wyprzedzaniu mnie nie zniosło za drogę.

Bardzo mi się podoba tankowanie w Iranie. Litr paliwa kosztuje 0,7 zł, cały bak 21-23 zł, koszt przejechania 100 km to jakieś 5 zł. Super!

Znalazłem umiarkowanie tani hostel z dostępem do netu i zaraz uzupełnię bloga.

Tabriz-Esfachan przejechane 890km













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz