Dzień 22, 14.07
''Syndrom konia'' - do domu jadę. Spać się chce na
kazachskich drogach. Dłuuuugie proste odcinki, że końca nie widać.
Jadę...po godzinie...jadę...po dwóch...nuda...ale
jadę...spać...nuda...jadę...ogon boli...jadę...nic się nie
dzieje...jadę...wyprzedzam coś...
STOP!!!
''WtF''. Co to teraz się porobiło?
Daję po heblach i się gapię. Tuż obok mnie hamuje
parka na Uralu made in China. Do Urala doczepiony jest wózek i mają w nim
bagaże. No to gadamy. Parka to Francuzi. Pracowali przez rok w Chinach, a potem
wpadli na pomysł, że kupią tam Urala i wrócą nim do Francji przez całe Chiny,
Mongolię, Kazachstan, Rosję itd. Zajmie im to jakieś 3 miesiące, ale dają radę.
Moja maszyna wygląda przy Uralu jak F16 w porównaniu do dwupłatowca. Fajnie się
z nimi rozmawia, aż żal kończyć. To taki moment, gdy spotykasz kogoś, zaczynasz
rozmawiać, a rozmowa sama się toczy, jak ze starym znajomym. Trzymam kciuki za
ich szczęśliwy powrót do domu.
fot. Paweł Konieczny |
fot. Rafał Mysiorek |
fot. Rafał Mysiorek |
fot. Rafał Mysiorek |
fot. Rafał Mysiorek |
fot. Rafał Mysiorek |
fot. Rafał Mysiorek |
fot. Rafał Mysiorek |
Dotarliśmy w końcu do granicy Kaz-Rus. Poszło
spokojnie. Wjeżdżamy w krzaki i tyle.
Przejechane 860 km
200 km przed Aqtobe - krzaki za granicą rosyjską.
Z całą pewnością jeśli chodzi o takie wyjazdy to jak najbardziej na pewno jest to fajna sprawa. Ja za to jestem wielką fanką szusowania na nartach we Włoszech. Także jak czytałam w artykule https://kioskpolis.pl/ubezpieczenie-na-narty-wlochy/ to dokładnie wiem jakie ubezpieczenie na narty wybrać.
OdpowiedzUsuń