poniedziałek, 2 lipca 2012

10. Buchara i niestety nieoczekiwany zwrot akcji


Dzień 10, 02.06:
Wioska jakaś! Czekałem na mecz. Już chłopaki wychodzili z napiętymi twarzami, a ja dokonałem zjazdu. Tutaj była to godzina 24 i po prostu byłem złachany. Nie uniosłem tematu.
Dzisiaj wzięliśmy naszego przewodnika i jazda w okoliczności zabytków tutejszych. I jak zawsze po szczegóły zapraszam do internetu. Nie ma sensu opisywać tego co jest już opisane. Tylko, żeby w końcu coś wyjaśnić:

Minaret - to miejsce, z którego wierni byli wzywani na modlitwę.
Meczet - świątynia.
Madras - szkoła koraniczna.

Jak będziecie czytali to warto sobie to poukładać. Objazd był ok, ale d... nie urywa. Pałac Hana? Bez emocji. Może to zmęczenie daje znać i sobie, a może trzyma mnie jeszcze Xiva?

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek
 Trochę industrialu też tu można znaleźć.
fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

Wracamy do Buchary, żeby zobaczyć 3xM. I to jest to. Wszystko mi się podoba, bo rzeczywiście robi wrażenie. Tylko, że Mułła nie nawołuje do modlitwy w środku nocy. Podobno nie mają na niego kasy.
Mam znowu łącze ze światem poprzez net. Można już wszędzie kupić kartę ''pre-payed'' i luz.

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek

Niestety okoliczności i zawiłości spowodowały, że tymczasowo muszę się oddzielić od chłopaków i ruszam samodzielnie do Samarkandy. Napiszę więcej jak się uporam z zawiłościami. A droga do Samarkandy całkiem ok. Dwa pasy. Może niezbyt równe, ale w porównaniu do poprzednich przygód jest super. Jedynie trzeba być czujnym i nie gapić się na boki, bo dziury jednak są. Czasami można się zdziwić jak autobus tnie pod prąd lewym pasem. Cofanie w dziwnych miejscach, zaparkowane maszyny rolnicze na ciemnych poboczach, piesi przebiegający w najmniej przewidywalnych miejscach, krowy, owce i inna zwierzyna to nie powód, żeby się stresować. Jeszcze tylko dodam, że tak wyszło, że jechałem w ciemności.
Wreszcie Samarkanda. Nocleg potrzebny natychmiast, ale niestety nie jest łatwo znaleźć po ciemku punkty orientacyjne. Na nawigację nie ma co liczyć, bo nawet nie wiem co ustawić. Przygotowanie na ''1''. Jakoś metodą prób i błędów dotarłem wreszcie w okolice Gur-coś tam. Staję i rozglądam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś wskazówki, a wskazówka przyszła do mnie. Wskazówka - Pani z pytaniem co mi potrzeba? Szybko doszliśmy do porozumienia. Rewelacja - miejsce, ludzie, otoczenie i wszelkie okoliczności.    

fot. Rafał Mysiorek

fot. Rafał Mysiorek
Namiar:
Hotel Dilshoda www.hotel-dilshoda.com
Przejechane 270 km
Buchara - Samarkanda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz