Dzień 10, 02.06:
Wioska jakaś! Czekałem na mecz. Już chłopaki
wychodzili z napiętymi twarzami, a ja dokonałem zjazdu. Tutaj była to godzina
24 i po prostu byłem złachany. Nie uniosłem tematu.
Dzisiaj wzięliśmy naszego przewodnika i jazda w
okoliczności zabytków tutejszych. I jak zawsze po szczegóły zapraszam do
internetu. Nie ma sensu opisywać tego co jest już opisane. Tylko, żeby w końcu
coś wyjaśnić:
Minaret - to miejsce, z którego wierni byli wzywani na
modlitwę.
Meczet - świątynia.
Madras - szkoła koraniczna.
Jak będziecie czytali to warto sobie to poukładać.
Objazd był ok, ale d... nie urywa. Pałac Hana? Bez emocji. Może to zmęczenie
daje znać i sobie, a może trzyma mnie jeszcze Xiva?
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
Trochę industrialu też tu można znaleźć.
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
Wracamy do Buchary, żeby zobaczyć 3xM. I to jest to.
Wszystko mi się podoba, bo rzeczywiście robi wrażenie. Tylko, że Mułła nie
nawołuje do modlitwy w środku nocy. Podobno nie mają na niego kasy.
Mam znowu łącze ze światem poprzez net. Można już
wszędzie kupić kartę ''pre-payed'' i luz.
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
Niestety okoliczności i zawiłości spowodowały, że
tymczasowo muszę się oddzielić od chłopaków i ruszam samodzielnie do
Samarkandy. Napiszę więcej jak się uporam z zawiłościami. A droga
do Samarkandy całkiem ok. Dwa pasy. Może niezbyt równe, ale w porównaniu do
poprzednich przygód jest super. Jedynie trzeba być czujnym i nie gapić się na
boki, bo dziury jednak są. Czasami można się zdziwić jak autobus tnie pod prąd
lewym pasem. Cofanie w dziwnych miejscach, zaparkowane maszyny rolnicze na
ciemnych poboczach, piesi przebiegający w najmniej przewidywalnych miejscach,
krowy, owce i inna zwierzyna to nie powód, żeby się stresować. Jeszcze tylko
dodam, że tak wyszło, że jechałem w ciemności.
Wreszcie Samarkanda. Nocleg potrzebny natychmiast, ale
niestety nie jest łatwo znaleźć po ciemku punkty orientacyjne. Na nawigację nie
ma co liczyć, bo nawet nie wiem co ustawić. Przygotowanie na ''1''. Jakoś
metodą prób i błędów dotarłem wreszcie w okolice Gur-coś tam. Staję i rozglądam
się dookoła w poszukiwaniu jakiejś wskazówki, a wskazówka przyszła do mnie.
Wskazówka - Pani z pytaniem co mi potrzeba? Szybko doszliśmy do porozumienia.
Rewelacja - miejsce, ludzie, otoczenie i wszelkie
okoliczności.
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
Namiar:
Przejechane 270 km
Buchara - Samarkanda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz