Dzień 15, 07.07
Wracam na granicę. Pobyt może krótki, ale to, co
chciałem zobaczyć zobaczyłem, czego chciałem doświadczyć doświadczyłem i jest
ok. Mam taką refleksję, że Afgan to miejsce dla ludzi szukających realnego
odosobnienia. Nic wokół się nie dzieje. Pogadać nie ma z kim. Piwa wypić nie
można. A dookoła piękna panorama. Nic tylko chłonąć. Można się tu autentycznie
wyłączyć i stracić kontakt ze światem. Wracam sobie na spokojnie i w zasadzie
skupiam się tylko na widokach i fotkach. Co chwila staję sobie na wzgórzu, by
podziwiać połączenie szumiącego w dole Panj, rozległej doliny z zielonymi
poletkami uprawianymi przez lokalesów i otaczających wszystko gór. Do tego
błękitne niebo. Ot taki landszaft. Ech, minęło trochę czasu zanim ruszyłem
dalej.
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
Na granicy totalny luz. Witają mnie jak ziomala. Nie
wchodzę nawet do budki afgańskiej. Daję tylko paszport i już. Gadamy sobie na
tematy marynistyczne i tyle. Po chwili jadę dalej. Na tadżyckiej stronie też
luz. Podstawowe formalności i nikt nawet nie dotyka bagaży. Coś tam między sobą
gaworzą i zrozumiałem tylko ''miłyj cziełowiek''. Czyżby to o mnie?
Za moment jestem już w Iskhalshim tadżyckim. Mam
więcej czasu, więc robię trochę porządków z motkiem, ubraniami, ale
najważniejsze to zakup nowych kart pamięci do dwóch kamer. Wszystko się
pokończyło. Idę więc na POM, a po drodze mijam grupę policjantów. Przypomniał
mi się tekst chyba Dezertera. ''Zapytaj policjanta, on ci prawdę powie''. No to
pytam. A jeden z nich mówi, że mnie oprowadzi po wszystkich miejscach, gdzie
taka karta może być. Trwało to trochę i coś nawet kupiłem. Pożegnaliśmy się i
tyle. Pokręciłem się jeszcze i wracam. Policjanci stoją gdzie stali. Jak już
się z nimi zrównałem to oczywiście przybiliśmy piątkę, ''i kak Rafael,
normalna?''. Mam nowych kumpli. Gościnny i towarzyski ten naród.
Na chłopaków się jednak nie doczekałem. Dostałem SMS,
że chcą jechać dalej M41 bez zjazdu do Iskhakshim. Trudno i szkoda. Mój
następny kumpel-lokales z Henis Guesthouse twierdzi, że właśnie teraz będą
najlepsze widoki. Ale to już jutro.
Przejechane 60 km
Afganistan - Iskhkashim
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz