Dzień 21, 13.07
Nacieramy dalej do Aralska, żeby zobaczyć statki,
które pozostały po tym jak na skutek działalności człowieka doszło do
katastrofy ekologicznej. Rząd CCCP wykombinował, że rozwinie w okolicy, czyli
głównie w Uzbekistanie, plantacje bawełny i będzie nawadniał je z Morza
Aralskiego. Plan zacny tylko, że w realizacji spowodowało to osuszenie
większości akwenu. Dosłownie jakby ktoś wyciągnął korek z wanny. Tak powstała
atrakcja turystyczna w postaci statków, które nie zdążyły w porę odpłynąć i
osiadły na mieliźnie. Jedziemy zatem je obejrzeć. Można motkami, ale my
zdecydowaliśmy się na wynajęcie Łaza, co też jest dodatkową atrakcją. Co prawda
ja obstawiałem przy jeździe na motkach, lecz niestety zostałem przegłosowany 2
do 1.
Statki - namiary GPS N 46* 39,231' E 061* 11,168'
Jazda Łazem to osobna historia. Najgorsze było to, że
zaczęło mnie mulić. Oczy mi lecą, głowa opada, a tu niespodzianka od Pana
Kierowcy. Auto podskakuje na wybojach i walę czaszką w rurkę od dachu. Później
już tylko trzymałem się obiema rękami, żeby dojechać w jednym kawałku.
Wreszcie jesteśmy. Widok nie jest oszałamiający. Było
tu kiedyś 10-11 statków, a teraz zostały tylko trzy i to w stanie szczątkowym.
Co można było pociąć i wywieźć już dawno zniknęło. Ale i tak jest fajnie. Koło
jednego z wraków pasie się stado koni, a przy drugim widzę parę wielbłądów.
Foty, foty i wracamy do Aralska. Teraz żałuję, że nie zajechałem nad J.Aralskie
od strony Uzbekistanu. Niestety nasze rzeczy jechały z nami. Zakończyły
wyprawę w stanie masakrycznym. Wszystko w piachu. Kask też. Zajęło mi trochę
czasu ogarnięcie wszystkiego. Cała przejażdżka trwała jakieś 3-4 godziny.
|
fot. Paweł Konieczny |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Piotr Wawrzyniak |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Piotr Wawrzyniak |
I tu kończy się nasza wyprawa. Teraz pozostało tylko
nawijanie kilometrów w drodze do domu. Za Aralskiem droga ma być już dobra,
więc potencjalnie jest szansa na szybkie przemieszczanie się.
Jak to bywa w Azji. Miało być, a jest jak jest. Znowu
trafiamy na objazdy. Szutry, piach, kamienie doły i temperatura 40 st. Trochę
jestem już zmęczony. Jadę za Pawłem. Na chwilę znika mi z oczu za przejazdem
przez drogę.
Orzesz, do faka!!! Kurzawa opadła. Jest ''figura'' i
''wysiadka''.
''Figura'' - kontrolowane, lecz częściej nie,
zachowanie motocykla i jeźdźca znacznie odbiegające od normalnego toru jazdy.
''Wysiadka'' - zazwyczaj niezamierzone oddzielenie
punktów stycznych pomiędzy jeźdźcem, a maszyną. Najczęściej spotykane po
''figurze''.
Czyli skończyłem na: ''Jest ''figura'' i ''wysiadka''.
Za wzniesieniem zobaczyłem tylko obłok kurzu i coś w rodzaju ''fesh, fesh''.
Zdążyłem tylko pomyśleć: ''Tu się można nieźle wyp..., glebnąć. Ciekawe, czy
Paweł...?''. Za moment wszystko było jasne. Kurz opadł, moto leży na boku, a
Paweł właśnie się zbiera. Podbiegam, żeby mu pomóc się ogarnąć. Jeżdżą tędy też
TIR-y. Jeśli w tej kurzawie zajechałby jakiś to przemieliłby pod kołami motka i
nie wiadomo co, czy kogo jeszcze. Z pomocą lokalesów wypychamy GS-a na bok
drogi i robimy oględziny. Paweł ok. W całości. Może trochę sponiewierany, ale
trzyma się dzielnie. Szacujemy szkody. Zerwane lewe lusterko, wygięty pałąk
trzymający szybę, lekkie otarcia, GS pali. Można jechać dalej. To był ostatni
objazd na tej trasie. Pech.
Po całym zdarzeniu sam nabrałem pokory i trochę
ostrożniej zacząłem jechać. Niestety niekoniecznie jest to dobre. Chodzi mi o
sposób myślenia przy natarciu na przeszkodę (piach, gruz, dół i takie tam).
Jeśli zacznę myśleć w stylu: ''Ojej, żebym się tylko nie przewrócił'', to jest
to tylko kwestia czasu jak się wywrócę. Zbyt dużo asekuracji, odpuszczanie gazu
itd. Jeśli się nastawię w stylu: ''Przeszkoda, do akcji, żeby jak najlepiej
przez nią myknąć'', to ciało i umysł inaczej układają się do działania. Ogień
ma być, a nie flaki!
Chyba załapałem ''syndrom konia'', czyli robota
skończona, klapki na oczach i tylko do domu. Czujność spada, a zostało jeszcze
3500 km do przejechania.
Przejechane - 490 km
Jezioro Qamuslybass - krzaki 200 km przed Aqtobe