wtorek, 18 czerwca 2013

IRAN - final cut

Dzisiaj mamy 18 czerwca 2013, a planowana data wyjazdu to 22, a tak naprawdę 21 czerwca 2013. Pozostało kilka dni, a ja i koledzy bez wiz. Jest z tym jakieś dramatyczne zamieszanie. Historia wizowa sięga maja, kiedy to zacząłem na poważnie się nimi zajmować. 

Na początku maja przyjrzałem się wizom Irańskim. W dużym uproszczeniu sprawa wygląda tak, że można o nie aplikować w PL w ambasadzie Iranu, ale szansa na ich uzyskanie to 50/50. Natomiast po uzyskaniu kodów z MSZ Iranu szansa wzrasta do 100%. Tą ścieżką postanowiłem podążać. Na stronie www MSZ Iranu można wypełnić elektronicznie wniosek i cierpliwie czekać. Tylko, że jest mały kłopot - aplikacja nie rabotajet. Do dzisiaj nie wiem czy chodzi o nabijanie kasy wszystkim pośrednikom, czy o coś więcej. Zgłosiłem się do pośrednika, który takie kody organizuje. I tu się zaczęło. Przesympatyczna Pani zajmująca się sprawą poinformowała mnie, że w związku z wyborami w Iranie, w czerwcu szans na wizę i wjazd nie ma żadnych. Hmm...no dobrze. Zatem niech będzie wjazd od 01 lipca. Trochę czasu minęło i tu nowa wspierająca wiadomość - od momentu uzyskania wizy do wjazdu do Iranu jest 15 dni. I to mnie wpienia. Robi się ścisk czasowy. Jeśli wyjedziemy 21 czerwca (o ile się uda), to mamy max 10 dni, żeby dojechać do Iranu. Do przejechania około 3 tys. kilometrów, a po drodze Ukraina, Rosja, Abchazja, Gruzja, Armenia. Fak, nie podoba mi się, ale cóż. Pani z pośrednictwa powiedziała też, że na początku maja nie ma sensu aplikować o kody, ponieważ jak już je uzyskamy to one też mają swój okres ważności i zanim wystąpimy z wnioskami o wizę to mogą być już "przeterminowane". Ok, zatem czekamy.

Wizy do Rosji to też bajka. W związku z tym, że chcemy wjechać do Abchazji potrzebujemy wizę dwukrotnego wjazdu. Sprawdziłem różne opcje - wiza turystyczna, biznesowa itd. itp. Finalnie wyszło mi, że tranzytowa będzie najbardziej odpowiednia dla naszych celów. I tu znowu schody. W związku z tym, że planujemy wjazd do Gruzji Rosjanie mają opór. A że niebezpieczne tereny, a że chcemy tranzyt bo tańszy od turystycznej, a tak naprawdę chcemy zwiedzać i przyciąć na kosztach, co oznacza, że Państwo zarobi mniej itd. Generalnie temat ciągnie się od końca maja kiedy złożyłem wniosek i nie jest zamknięty. Do wniosku dołączyłem też "prośbę" do konsula, w której to opisałem szczegółowo przebieg całej trasy. Czas oczekiwania na wizę 14 dni, roboczych, z długimi weekendami wychodzi jakieś 20. Cudownie. Na 17-go mamy odbiór paszportów.

A teraz najlepsze. Z końcem maja (24 chyba) dzwonię do pośrednika od kodów irańskich z pytaniem, czy to już? Czy mamy składać aplikację na kody? Odpowiedź, że jasne możemy. Tylko, że my wyjeżdżamy 21-go. A to nie da rady. Za mało czasu na zdobycie kodów i wizy. No rzesz k***wa!!! To na co czekała szanowna Pani tak długo!!! Początek maja za wcześnie, końcówka za późno!!! I co teraz? Zaczęła się nerwówka. Ekspresy, sresy i czekanie, czekanie, niepewność...

Minęły chyba 2 tygodnie i wreszcie są, kody MSZ. Tylko paszportów nie ma, bo leżą i czekają w konsulacie rosyjskim. Jeżeli odbiorę paszporty 17-go i złożę do ambasady irańskiej wnioski 18-go to nie ma szans na wyjazd w zaplanowanym terminie. Zatem poprzez pośrednika zaczęła się akcja wydobywania paszportów od ruskich po to, żebym mógł je złożyć do ambasady irańskiej. 

Finał - może uda mi się odebrać paszporty z wizami jutro, we środę 19-go. Mój pośrednik od wiz rosyjskich zapewnia, że potrzebuje 1 dzień, czwartek na wklejenie wizy do paszportu. Matematycznie wychodzi, że 20-go możemy mieć wizy. Czekamy, czekamy, czekamy...Oj jak ja tego nie lubię!!!    

1 komentarz: