niedziela, 23 czerwca 2013

3. Ukraina - jadę, jadę...



Dzień 3:



Jakiś taki zniesmaczony wstałem. Śniadanie z księdzem coś nie smakowało. Zanim się pozbieraliśmy było grubo po 10.00. Trzeba natłuc trochę kilometrów, bo w tym tempie do Iranu dojedziemy w grudniu.  

Po drodze spotkaliśmy chłopaków z Niemiec. Jechali sobie do Kazachstanu. Tylko po co? Pustynia, step, step, pustynia i czasami tylko można coś ciekawego zobaczyć.

W jednym z miasteczek napotkaliśmy pomnik Lenina. Oczywiście trzeba zrobić fotę.



Letyciv-Armjansk przejechane 682km.






























3 komentarze:

  1. Witam,
    Panowie gdzie jesteście :), już nie mogę się doczekać na dalszą relację tej podróży.
    Pozdrawiam Grzegorz z Przemyśla.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzegorz!
    Nie jesteś sam :) Również zaglądam kilka raz dziennie licząc na jakieś wieści z trasy. Chłopaki odezwijcie Się!
    Pozdro.
    Wołek

    OdpowiedzUsuń