Dzień 4, 26.06:
Oszołomiony po przygodach zeszłego wieczoru gramolę
się na moto i jestem gotów do jazdy. Nauka jest taka, że Rosjanie są życzliwi,
ale trzeba wiedzieć z kim i co się pije. To już nie pierwsza historia, o której
słyszę, że przyjaźń wraz z opróżnianiem flaszki kończy się awanturą.
Ujechaliśmy może 250 km i jednogłośnie zrobiliśmy
zjazd na pobliską polanę, żeby zaliczyć moto-drzemkę. Co oznacza, że jak cię
zaczyna mulić na motku i czujesz, że zaraz spadniesz z kanapy to lepiej zrób
''pit stop''. Szum drzew, trawa, moto obok i krótki półsen. Tego nam było
trzeba.
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
Po dość długim i monotonnym dniu jazdy. Dojeżdżamy
jakieś 80 km przed Astrachaniem i dajemy strzałę w bok, w szeroki step w
poszukiwaniu miejscówki na nocleg. Jest pięknie. Dookoła całościowo nic. Tylko
gdzie nie spojrzeć przestrzeń.
Przejechane 760 km
Dienskaja - 80 km przed Astrachaniem
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Rafał Mysiorek |
|
fot. Paweł Konieczny |
|
fot. Paweł Konieczny |
Świetne tripy - tak dalej :)
OdpowiedzUsuń